Wesele!

Wydawnictwo Wodzirej 2017

Oj wesele, wesele
a weselisko nasze
oj szczęścia godzina
a bieda już na zawsze!

Wesela się zmieniają – stare obrzędy odchodzą, zastępują je nowe zwyczaje. Ale choć nad głowami nie latają już scyzoryki i nie idą w ruch sztachety, nie rozplata się i nie obcina warkocza Młodej, to nie można wyobrazić sobie wesela bez muzyki!

Starodawna muzyka z Kielecczyzny – nasza ulubiona – unosiła tańczących pod sam sufit. Do nieba! Kobiety „ośpiewywały” wesele, asystowały przy oczepinach, improwizowanymi naprędce „śpiwami” wbijały szpilę tym, którzy skąpili na czepek, albo osobom, które mimo stosownego wieku wciąż zwlekały z własnym ślubem. Wszyscy znali swoje role: Młodzi i rodzice, druhny i drużbowie, weselny starosta, muzykanci i śpiewaczki, wreszcie goście, a wśród nich ci nieproszeni, czyli wieczorowcy.

Takie właśnie wesele chcemy przywołać na naszej płycie. Dawne – melodią i brzmieniem, ale i całkiem współczesne – naszą energią i codziennym, żywym doświadczeniem.

Jesteśmy po to, by obrzęd się dokonał, by wszyscy się w nim odnaleźli, bo wesele dzisiaj, tak jak i dawniej, przeprowadza Młodych do nowego życia. Takim przejściom zawsze towarzyszy obawa, ale nie bójcie się – mamy mapę terra incognita, po której kawaler i panna wędrują przez chwilę by opuścić ją jako mąż i żona.

Zapraszamy na nasze wesele!

Globalizacja. Korpokracja. Koncentracja kapitału. Bełkot farmaceutów i ekonomistów. Uniformizacja kultury. Co robić? Grać swoje! Nie zawsze równo, ale zawsze razem. Nie zawsze doskonale, ale zawsze prawdziwie. Poprzez korzenną, tradycyjną, organiczną muzykę uświęcać zwykłe ludzkie codzienne sprawy i zamieniać je w miłosne rytuały.
Tęgie Chłopy wykonują świetną robotę. Widać tu intelektualną pracę włożoną w rozpoznanie zasad rządzących ludową frazą, słychać troskliwość w stosunku do tradycyjnej formy, która nakazuje, by nieść ją uważnie i ostrożnie, tak, aby nie uszkodzić jej krawędzi. Czuć wyzierającą z ich pracy świętość i godność Ludzi Ziemi. Bo to jest język Ziemi. Nasz język.
Odradzamy się dzięki takim płytom.

Leszek Możdżer
Muzyka, nazwijmy ją umownie „źródłową", czyli folklor miejski i wiejski, przez całe lata robiła wszystko, by oddalić się od własnych korzeni. Polukrowana, zideologizowana - straciła cały animusz i stała się monidłem ku pokrzepieniu serc, najczęściej zagranicznej Polonii.
Wystarczy przywrócić jej mądrość i energię, dodać umiejętności i niekłamaną radość grania, by znów wróciła do nas  i stała się perełką naszej kultury. Na swojej kolejnej płycie Tęgie Chłopy udowadniają, że to się musi udać i… że już się udaje.

Wojciech Waglewski
Porywająco ekstatyczna, poważna a zarazem dowcipna, nowoczesna i tradycyjna - taka jest najnowsza płyta Tęgich Chłopów. Jeśli już koniecznie musimy w czymś naśladować dzisiejszych Węgrów, winniśmy równie twórczo pochylić się nad naszą ludową spuścizną muzyczną, by znów trafiła tam, skąd wyszła, pod strzechy mianowicie. Dzięki Tęgim Chłopom ów śmiały plan ma szanse powodzenia.

Robert Makłowicz