Rakieta! – teksty

1. Nie będę płakała

Nie będę płakała i nie będę chora
tylko niech już wreszcie dziadek wróci z pola
Grzecznie zjem do końca, zmyję po kolacji
tylko niech już mama wróci z delegacji

Pilne wasze sprawy
ważne wasze plany
ale pamiętajcie
że my tu czekamy

Miesięcy w Norwegii siostrze już nie liczę
wciąż odkładam dla niej najlepsze słodycze
Wracaj do siostrzyczki bracie mój jedyny
miałeś tylko jechać zarobić na chrzciny

Jak za słońcem kaktus, jak za deszczem kania
tęsknię ja za tatą, gdy nie wraca z grania
Jak za słońcem kaktus, jak za deszczem kania
tęsknię ja za mamą, gdy nie wraca z grania

2. Tango Rakieta

W małym okienku razem z nią
siedziałem rozmarzony
a przy mnie była była luba ma
na niebie gwiazd miliony

Rakieta mknęła w siną dal
patrzyliśmy oboje
na roztańczone wkoło nas
meteorytów roje

Merkury, Wenus, Ziemia, Mars
szeptały nam – kochani
niech wasza podróż jak najdłużej trwa
ten kosmos nie zna granic

Czerwone oczko Jowisza
mrugało ze zdziwieniem
a obok Saturn jak niebiański paw
roztaczał swe pierścienie

Za chwilę Uran wabił nas
diamentów gęstym deszczem
bo od spotkania cenniejszego nic
nie wymyślono jeszcze

I tylko Neptun chłodno rzekł
Koleżanko, kolego
rozsądniej dla was będzie trzymać się
Układu Słonecznego


3. Rdest

Raz rdest poczuł temperament
by do miasta iść na lament:
Znowu lato spędzam w suszy
niech rząd tęgą głową ruszy

Lecz rozleniwione pędy
były głuche na komendy:
Wyrwać się dziś nie dam rady
trzeba będzie wysłać zwiady

Kisną na łąkach humory
wrzenie fauny, protest flory
kisną na łąkach humory
protest flory – strajk!

I rdest na malinę zerka:
Rdzawa pani! Do lusterka!
Coś od skwaru więdnie cera
radzę władze budzić teraz

Badylarzu! Świńska trawo!
lży malina, lecz jej słabo
bo jak się nie zarumieni
straci respekt u zieleni

Kasztan swoją wyczuł szansę
na malinowe romanse:
Już działania rozpoczynam
blisko rządu mam kuzyna

Od lat szumi na Jazdowie
jak narobić szumu, powie

Rzecze kuzyn, stare drzewo:
Rosłem w prawo, rosłem w lewo
trzeba mądrze – damy radę
tylko zaświećmy przykładem

Rwą włos warszawiacy z głowy:
W środku lata kasztan płowy!
To dla kraju żółte światło!
Działaj rządzie, póki łatwo!

A rdest jak leżał, tak leży:
Pewnie nikt mi nie uwierzy
ale jaka satysfakcja
świat ratować na wakacjach!


4. Moje nogi

Coś moje nogi rozedrgane, rozedrgane
prawdopodobnie nie ustanę
nie ustanę, nie ustanę
Doktorze Osa
zsuń binokle z nosa
i wbij igłę, bo za sobą
nie nadążam
brak mi tchu!

Ręce wirują mi na cztery świata strony
głowa się chwieje, oszaleję
chyba już jestem szalony!
Doktor Pijawko
prędko ze strzykawką
Pobieranie i badanie
na żądanie
zrób mi w mig!

Wciąż nowe słowa nadlatują jak komary
formują szyki, łączą w wersy
i rymują się do pary
Doktorze Mewa
znów mi w głowie śpiewa!
O spokojnym falowaniu
oceanu
mów mi, mów

Tu może pomóc tylko szlaban na muzykę
okłady z lodu, noc w przeręblu
i bardzo zimne prysznice
Doktorze Kura
w kałamarz pazura!
Skrobnij szybko skierowanie
nim gorączka
strawi mnie

5. Mietlarz

Nie myją nóg kaczki
kopytek cielaczki
gęsi roztrzepane
wszędzie gubią puch

Wiruj miotło, leć w koło leć
póki grają nam
z tobą każdy kroczek ma sens
każdy taniec znam

Z Maćka pot się leje
Michał wciąż się śmieje
Manię boli noga
Ewa gniewa się

Fruną czarownice
zwiedzać okolicę
w której jak zaklęty
znika cały kurz

Addio odkurzacze
kto po was zapłacze
kiedy tak przyjemnie
pozamiatać jest


6. Tam pod lasem

Tam pod lasem, gdzie jagody
wybuchł skandal pierwszej wody
kłóciły się trzy bażanty
które lepsze muzykanty

W Rudkach puchacz jest sędziwy
piękne basem nuci śpiwy!
Już od tańca mam odciski
trzy godziny bez zadyszki!

A skowronek w Orłowinach
bank melodii w głowie trzyma
Każdy prosi – zagraj moją
nawet muszki się nie boją

Indyk w Bardzie to ma moce
w każdym rytmie zabulgoce
a pod nogę, a na temat
to nie gulgot – to poemat!

Spór zakończył lament lisa
Ech! Nie pojem sobie dzisiaj
Gdzie sadełko całe znika?
Źle wam robi ta muzyka!


7. Gdy nie przychodzi sen

Gdy nie przychodzi sen
pomyśl o Ropuchu
też pewnie czuwa gdzieś
snuje pieśń
łąkom do posłuchu

Dobrotliwa czarna noc
chropowatość świata skrywa
której duszy źle
w taką noc czuje się szczęśliwa

Śni słodko wszelki zwierz
nawet wesz
balladę ropuszą
gdzie mimo raf i tam
serca dwa
połączyć się muszą

Tu poszanowanie ma
najszkaradniejszy robaczek
a gdy płynie łza
znak to że
ktoś z radości płacze

Na horyzoncie świt
zaroją się łąki
tak wiele mają spraw
trzmiele, gzy
żuki i biedronki

Zzieleniały stary głaz
każde z nich bez słowa minie
kto by wiedział że
kamień ten Ropuch ma na imię

Dobrotliwa czarna noc
chropowatość świata skrywa
której duszy źle
w taką noc czuje się szczęśliwa

8. Powrót

Zaszumiała dąbrowa nad kielecką szosą
Biegnijże dziku biegnij, póki nogi niosą
A jak z sił opadniesz, zawołaj me imię
ukryją cię drzewa w bezpiecznej gęstwinie

Dzień dobry gospodarze tej zielonej kniei
czy dla dzika mieszkanie znowu byście mieli?
Długo dzieliłem z wami runo, błoto, słonko
aż musiałem uchodzić przed wielką nagonką

Eee! – przetarł ucho dzięcioł – już tu mamy żbiki
Mruczą pod nosem cicho, nie gadają z nikim
Czy aby? – pytał czyżyk – czy to jest możliwe?
Dzik do lwa był podobny, złotą nosił grzywę

My dzika rozpoznamy! – zawołały łanie
To jego pomnik stoi na dużej polanie
Gładko zaczesany, wyprężony w skoku
ty pękaty kudłaty, nie myty od roku

Wciąż czochrasz się i chrząkasz – dodały korniki
Dzik to był kulturalny, a ty taki dziki
Lepiej go odprawmy – poradziły kleszcze
Nie wygląda zdrowo, zarazi nas jeszcze

Tego już nie zdzierżyła zielona dąbrowa
Ach zamilczcie zwierzaki, głupie wasze słowa!
Popatrz miły dziku, jak dziś bujnie rosnę
bo mnie bronowałeś na jesień na wiosnę

Dzik dobry, gospodarze tej zielonej kniei
czy dla dzika mieszkanie znowu byście mieli?


9. Sum

A cóż to za kolejka
hen w nieskórzowskim stawie?
Do suma się tu stoi
po radę w ważnej sprawie

Ichtia dana dana dana dana
Ichtia dana dana dana dana

Czy warto, panie sumie
być w życiu muzykantem?
Zależy to, czy średniem
czy dobrem, czy galantem

Teście głowy nam suszą
każą robić wesele
No problem, moje leszcze
grunt to wybrać kapelę

Od dwóch tygodni nie śpię
podoba mi się żabka
Uważaj, jak dorośnie
będzie gderać od ranka

Gdere rere rere rere rere
Gdere rere rere rere kum kum


Co robić, panie sumie?
Chce mi się grać na trzcinie
Połóż się gdzieś wygodnie
poczekaj, aż ci minie

Małżonka mnie namawia
by popłynąć ku morzu
Słono za to zapłacisz
wymówkę znajdź, węgorzu

I tak sum sprawy bada
swym wąsem i rozumem
Znośniejsze rybie życie
po sumie niż przed sumem


10. Języki

Martwią się rodzice
czy znam obce języki
a ja w tej dziedzinie
od dawna mam wyniki

Ktoś powiedzieć raczy
że nieważny kaczy?
Taś taś taś taś

A język króliczy
czy wcale się nie liczy?
Truś truś truś truś

Od słowa do słowa
z ust pyska ryjka dzioba

rozdyskutowała
się dziś moja chudoba

Gwarzy poliglota
z cielętami u płota
Ne ksy ksy, ne ksy ksy

Polski znasz, kolego?
Nie zaniedbuj gęsiego!
Pilu pilu pilu pilu

Chodzisz spać z kurami?
Konwersuj porankami!
Tiu tiu tiu tiu tiu tiu

Świnia to mądry zwierz
świńskiego lekcje bierz!
Luś luś luś luś

Baranieją chłopcy
gdy mówię do nich w owczym
Baziu baziu baziu

Na niebie się kłębi
mój rozmówca gołębi
Duś du duś du duś du

11. Światówka Madejów

Ach czemu pośród ludzi zbój szeroko słynie
a nie ci muzykanci, których miał w rodzinie?

Gdzieżeś ty się podziała, orkiestro Madeja?
Osowiała bez ciebie świętokrzyska knieja

Słyszałam, że wysoko w górach Samotraki
perłami płaczą kozy, gdy gra Madejakis

Damy w Montewideo łkają „ach bonito!
kiedy tanga wycina pewien Madejito

W Bamako zaś jednako wyją psy i słonie
zawsze gdy Madeyeke gra na balafonie

Frasują się w Karaczi, jaka toczy rana
posępnego śpiewaka Ali Madey Khana

Och Carmen de Madeya, tyś gwiazdą flamenco
ale czy musisz śpiewać z taką aż udręką?

Do domu już, do domu, Madejowe plemię
Koniec okrutnej kary, czas weselić ziemię

I starodawna nuta niechaj z wami wróci
Czekamy, pozdrawiamy – zięba, kos, kogucik

12. Mamo

Mamo, najbardziej na świecie
chciałabym grać na klarnecie
Idź tą ścieżką do Cisowa
niech Witkowski cię wychowa

Ale ładnie śpiewasz, mamo!
Jak na skrzypcach grać tak samo?
Mistrz Łazarski to twój stryj
tędy idź na Świński Ryj

Od strun już mnie bolą dłonie
wolę na akordeonie
Jest w Zbelutce organista
wuj Krakowiak – zna śpiw trzysta

Aksamitne trąbki granie
trąbić będę, mówię mamie!
Kręta ścieżka i nauka
idź do Sędka, Czerwca szukaj

Na organce grać w podróży
chcę gdy droga mi się dłuży
U Maryśki w Orłowinach
edukację swą zaczynaj

Nie chcą ciągnąć wozu konie
bo im nie gram na puzonie
Dunajskiego w Ociesękach
konie obnoszą na rękach

Kłują ucho ostre dźwięki
tuba mnie wybawi z męki!
W Nieskórzowie idź do Lipki
z Lipką postęp zrobisz szybki

Chcę energię dać muzyce
z barabanem świat zachwycę
Zejdź na Dołki do Matoka
to bębnistów jest adwokat

Zgadnij, mamo, o czym marzę!
Chciałabym grać na gitarze
Złap autobus w Złotej Wodzie
niech cię słucha w mieście młodzież